Kilka dni temu TV podala informacje, ze za 2 lata ma zostac ukonczony projekt europejskiego systemu nawigacji. Obecnie wszyscy korzystaja z amerykanskiego GPS, ktory moglby byc troche dokladniejszy. Przekonalem sie o tym 31 grudnia, gdy po kilku dniach namowy postanowilem spedzic sylwestrowa noc w Paryzu. Wjezdzajac do centrum dostalem informacje: Trzymaj sie prawego pasa. Problem byl taki, ze ulica posiadala tylko jeden pas. Kilkakrotnie powtorzony tego typu blad zmusil mnie do uruchomienia szarych komorek. Przypominam wszystkim czytelnikom, ze prawo jazdy zrobilem w lipcu, a samochodem czynnie jezdze od sierpnia. Mieszkalem przez kilkanascie tygodni w Paryzu wiele lat temu. Znajomy powiedzial mi wtedy: jak nie wiesz jak jechac, to jedz za taksowka. Nie polecam dzisiaj tej metody. Jadac za taksowka nawet sie nie spostrzeglem, kiedy wyladowalem na bus pasie. I tak posilkujac sie gadajacym glupoty systemem GPS i dawno zdewaluowanymi naukami starych paryskich szoferow musialem zmusic sie do jazdy zgodnie z wlasnym rozumem i naukami wyniesionymi z jednej z lepszych szkol jazdy w moim rodzinnym miescie.
Dzisiejsza rada, o ktorej skrobnalem tych kilka slow jest taka: GPS trzeba traktowac jak mape XXI wieku, a rady znajomych i przyjaciol zanim wdrozymy do wlasnego stylu jazdy powinnismy przeanalizowac, czy nie zawieraja jakis slabych lub blednych informacji.
Prawo jazdy od A do Z
niedziela, 12 lutego 2012
wtorek, 10 stycznia 2012
Pierwsze starcie
Przedwczoraj po raz pierwszy spowodowalem zdarzenie drogowe. Na szczescie bez ofiar i wiekszych szkod, ale gdzies w srodku zostala swiadomosc, ze to nie zabawa i kazda, nawet najbardziej prozaiczna stluczka moze skonczyc sie zle. Wyjezdzajac z malej uliczki na skrzyzowaniu rownorzednym postanowilem przepuscic skladajacego sie szerokim lukiem w zakret kierowce kombi. Nie wiem, czy oslepily mnie jego swiatla, czy po prostu byla to chwila mojej nieuwagi. Faktem jest, ze wymusilem pierwszenstwo na rowerzyscie. Skonczylo sie na stluczonej lampie i powyginanim przednim kole, ale przeciez moglo byc zupelnie inaczej. Predkosc wypadkowa (taki slowny zart "wypadkowa" - chodzi o sume predkosci mojej i rowerzysty) nie byla wieksza niz 20 - 25 km/godzine a uszkodzenia juz byly bardzo widoczene. Co by bylo przy 2 - 3 razy wiekszej predkosci? Tym razem zaplacilem za uszkodzenia i podwiozlem poszkodowanego do pracy. Ktos by powiedzial, ze koniec i kropka. Niestety. Wczoraj balem sie wyjechac na ulice, a na skrzyzowaniach rownorzednych praktycznie blokuje caly ruch, zachowujac sie tak, jakby wszedzie postawione byly znaki STOP.
Na kursie wielokrotnie powtarzano mi, ze zdarzenia drogowe wczesniej czy pozniej musi sie kiedys przydarzyc. Nie jest to nic wyjatkowego i trzeba zyc z tym dalej. Co innego wiedziec o tym, co innego jest to przezyc.
niedziela, 1 stycznia 2012
Paliwa i inne wynalazki
Ostatnio coraz wiecej rozmow wsrod znajomych poswieconych jest jakosci paliw. Czy oplaca sie tankowac E98? Jakie sa oszczednosci ze stosowania lepszych paliw? Czy i kiedy warto zaplacic kilka eurocentow wiecej? Jak sprawdzic, czy oferowane na stacji paliwo jest dobrej jakosci? Na koniec napisze kilka slow o wynalazkach, z jakimi spotkalem sie w roznych europejskich krajach.
Jesli chodzi o roznice miedzy 95 i 98 to jest taka jak miedzy weglem a koksem. Lubie tankowac 98, bo samochod zupelnie inaczej sie prowadzi, jednak w jezdzie po malej miejscowosci gdzie mieszkam z ograniczeniem do 30 km/h na calym obszarze jest to zupelnie nieekonomiczne i niepotrzebne. Wymyslilem wiec sposob na podzial paliwa stosowanego do jazdy do pracy i na wycieczki. Na tygodniu, gdy przyspieszenie i predkosc sa moim przeciwnikiem stosuje E95. W weekendy, gdy wyruszam na 100 - 200 kilometrowe wycieczki wlewam E98 co zwieksza komfort jazdy i zmniejsza zdecydowanie zuzucie paliwa o okolo pol litra na 100 km. Wsrod znajomych istnieje tez przekonanie, ze lepszej jakosci paliwo powoduje wyczyszczenie silnika ze smieci pozostawionych przez benzyne niskiej jakosci.
Dowiedzialem sie tez, ze paliwo na stacji mozna sprawdzic w bardzo prosty sposob umieszczajac mala probke na reku. Im szybciej wyparuje tym lepszej jakosci jest benzyna. Po pierwszych kilku tego typu testach mam juz wyrobiona odpowiednia skale i widze czy parowanie paliwa odbywa sie dlugo czy krotko. A jak umieszczam paliwo na dloni? Po zatankowaniu litra czy dwoch ocieram pistolet o dlon i w ten sposob mam mozliwosc sprawdzic szybkosc parowania. gdy jest dobre - leje ile moge, jesli nie tankowanie koncze juz po kilku litrach.
Na koniec wynalazki :) Juz tylko prywatne stacje nie nalezace do koncernow oferuja standardowe paliwo. Pozostale dodaja do nazw jakies przymiotniki i przedrostki mowiace o tym, ze ich paliwo jest wyjatkowe. Niektore procz nazw ingeruja w ich sklad. W Niemczech spotkalem sie niedawno z paliwem majacym 100 oktanow.
Zaciekawiony wlalem pod korek i powiem Wam, ze bylem bardzo mile zaskoczony. Jezdzilem na nim jak dlugo moglem, zwlekajac z kolejna wizyta na stacji. Wczoraj we Francji zatankowalem z kolei wynalazek o dziwnym symbolu SP95E10. Z tego co zrozumialem z reklamy paliwo 95 oktanowe ma byc porownywalne z 98 za sprawa dodania 10% etanolu. Przejechalem na tym paliwie 500 km i mam nadzieje, ze nigdy wiecej nie bede musial lac go do samochodu.
Reasumujac: paliwo warto dopasowywac do potrzeb, a kupowac warto na znanych lecz nie przereklamowanych sieciach lub stacyjkach prywatnych bazujacych na lokalnych stalych klientach, ktorych zaufania nie mozna stracic. Nazwy i reklamy nie zawsze sa adekwatne do jakosci kupowanej cieczy chociaz niektore wynalazki sa godne uwagi.
Jesli chodzi o roznice miedzy 95 i 98 to jest taka jak miedzy weglem a koksem. Lubie tankowac 98, bo samochod zupelnie inaczej sie prowadzi, jednak w jezdzie po malej miejscowosci gdzie mieszkam z ograniczeniem do 30 km/h na calym obszarze jest to zupelnie nieekonomiczne i niepotrzebne. Wymyslilem wiec sposob na podzial paliwa stosowanego do jazdy do pracy i na wycieczki. Na tygodniu, gdy przyspieszenie i predkosc sa moim przeciwnikiem stosuje E95. W weekendy, gdy wyruszam na 100 - 200 kilometrowe wycieczki wlewam E98 co zwieksza komfort jazdy i zmniejsza zdecydowanie zuzucie paliwa o okolo pol litra na 100 km. Wsrod znajomych istnieje tez przekonanie, ze lepszej jakosci paliwo powoduje wyczyszczenie silnika ze smieci pozostawionych przez benzyne niskiej jakosci.
Dowiedzialem sie tez, ze paliwo na stacji mozna sprawdzic w bardzo prosty sposob umieszczajac mala probke na reku. Im szybciej wyparuje tym lepszej jakosci jest benzyna. Po pierwszych kilku tego typu testach mam juz wyrobiona odpowiednia skale i widze czy parowanie paliwa odbywa sie dlugo czy krotko. A jak umieszczam paliwo na dloni? Po zatankowaniu litra czy dwoch ocieram pistolet o dlon i w ten sposob mam mozliwosc sprawdzic szybkosc parowania. gdy jest dobre - leje ile moge, jesli nie tankowanie koncze juz po kilku litrach.
Na koniec wynalazki :) Juz tylko prywatne stacje nie nalezace do koncernow oferuja standardowe paliwo. Pozostale dodaja do nazw jakies przymiotniki i przedrostki mowiace o tym, ze ich paliwo jest wyjatkowe. Niektore procz nazw ingeruja w ich sklad. W Niemczech spotkalem sie niedawno z paliwem majacym 100 oktanow.
Zaciekawiony wlalem pod korek i powiem Wam, ze bylem bardzo mile zaskoczony. Jezdzilem na nim jak dlugo moglem, zwlekajac z kolejna wizyta na stacji. Wczoraj we Francji zatankowalem z kolei wynalazek o dziwnym symbolu SP95E10. Z tego co zrozumialem z reklamy paliwo 95 oktanowe ma byc porownywalne z 98 za sprawa dodania 10% etanolu. Przejechalem na tym paliwie 500 km i mam nadzieje, ze nigdy wiecej nie bede musial lac go do samochodu.
Reasumujac: paliwo warto dopasowywac do potrzeb, a kupowac warto na znanych lecz nie przereklamowanych sieciach lub stacyjkach prywatnych bazujacych na lokalnych stalych klientach, ktorych zaufania nie mozna stracic. Nazwy i reklamy nie zawsze sa adekwatne do jakosci kupowanej cieczy chociaz niektore wynalazki sa godne uwagi.
niedziela, 18 grudnia 2011
1350 km dalej
Tydzien po otrzymaniu prawa jazdy pojechalem do odleglych o 90 km Kielc. Oczywiscie wychodzac z zalozenia, ze wypadek moze mnie to spotkac nawet pod domem, pomyslalem, ze a w obcym miescie i na trasie mam mniejsze prawdopodobienstwo kolizji niz jezdzac na pamiec ulicami rodzinnej miejscowosci. Trzy tygodnie od tego zdarzenia wyjechalem na najdluzsza w swoim zyciu trase - do Holandii.
Przed wyjazdem zaopatrzylem sie w komplet bezpiecznikow na wymiane, zaroweczke H7, nowa gasnice i kamizelke odblaskowa. W serwisie ogumienia wymienilem przednie opony. Mam 13" takze koszt razem z wymiana i wywazeniem nie przekroczyl 300 zl. Po drodze dziekowalem wlasnemu rozsadkowi za ta wymiane. Autostrada w Niemczech powitala mnie ulewnym deszczem, ktory towarzyszyl mi przez cala noc. Zastanawialem sie, czy tak samo dobrze bym sie trzymal nawierzchni, gdybym mial stare opony?
Podrozy autostrada musze poswiecic dluzsza chwile. Zawsze wydawalo mi sie, ze takie drogi przeznaczone sa dla szalencow, jadacych z kosmicznymi predkosciami, nie zwazajacych na innych uzytkownikow drogi. Jakie bylo moje zaskoczenie gdy zorientowalem sie, jak wysoka jest kultura i jak wspaniale kierowcy wspolpracuja ze soba plynnie zmieniajac pasy ruchu. Nie potrafie zrozumiec tylko dwoch rzeczy: Po co wyprzedzaja kierowcy, ktorzy za 100-300 metrow maja zjazd i za chwile beda hamowac? Druga sprawa to wyprzedzanie TIR-a przez TIR-a. Oba pojazdy jada z predkoscia zblizona do 90 km na godzine i cala operacja trwa nawet kilka minut. Utrudnia to ruch innych samochodow. Jednoczesnie zaden z kierowcow ciezarowek nie ma jakis znaczacych korzysci z tego manewru.
Podniesiona adrenalina nie pozwolila mi zasnac podczas calej podrozy. Deszcz, noc i swiatla jadacych w przeciwna strone samochodow zmuszaly mnie do zachowania maksymalnej czujnosci. W koncu poddalem sie i w okolicach Magdeburga zjechalem na parking by rozprostowac kosci. Takich postoi mialem jeszcze dwa, w tym jeden na kawe, ktora o 1 w nocy smakowala jak nigdy dotad. Poddalem sie tez psychicznie: zamiast na siłe wyprzedzac kolejne ciezarowki podczepilem sie pod jadacy konwoj i zachowujac bezpieczna odleglosc od czerwonych, tylnych swiatel ostatniego TIR-a spokojnie przemierzalem kolejne kilometry. Nie musialem uwazac na oslepienie kierowcow z przeciwka ani na deszcz. Wystarczylo trzymac sie zderzaka poteznej maszyny jadacej przede mna. Przejechalem 1350 km spalajac 80 litrow benzyny 98. Popelnilem kilka bledow, za ktore zostalem wytrabiony, ale przypominam: cala akcja miala miejsce miesiac od chwili, gdy otrzymalem prawo jazdy do reki. brak doswiadczenia, a jednoczesnie duza pewnosc i wiara w nowozdobyte umiejetnosci sprawily, ze bezpiecznie przejechalem cala trase, za co chcialbym podziekowac wszystkim, ktorych tej nocy spotkalem na drodze i ktorzy nie pozwolili mi popelnic wiekszych bledow niz te, za ktore miga sie dlugimi swiatlami lub trabi.
Przed wyjazdem zaopatrzylem sie w komplet bezpiecznikow na wymiane, zaroweczke H7, nowa gasnice i kamizelke odblaskowa. W serwisie ogumienia wymienilem przednie opony. Mam 13" takze koszt razem z wymiana i wywazeniem nie przekroczyl 300 zl. Po drodze dziekowalem wlasnemu rozsadkowi za ta wymiane. Autostrada w Niemczech powitala mnie ulewnym deszczem, ktory towarzyszyl mi przez cala noc. Zastanawialem sie, czy tak samo dobrze bym sie trzymal nawierzchni, gdybym mial stare opony?
Podrozy autostrada musze poswiecic dluzsza chwile. Zawsze wydawalo mi sie, ze takie drogi przeznaczone sa dla szalencow, jadacych z kosmicznymi predkosciami, nie zwazajacych na innych uzytkownikow drogi. Jakie bylo moje zaskoczenie gdy zorientowalem sie, jak wysoka jest kultura i jak wspaniale kierowcy wspolpracuja ze soba plynnie zmieniajac pasy ruchu. Nie potrafie zrozumiec tylko dwoch rzeczy: Po co wyprzedzaja kierowcy, ktorzy za 100-300 metrow maja zjazd i za chwile beda hamowac? Druga sprawa to wyprzedzanie TIR-a przez TIR-a. Oba pojazdy jada z predkoscia zblizona do 90 km na godzine i cala operacja trwa nawet kilka minut. Utrudnia to ruch innych samochodow. Jednoczesnie zaden z kierowcow ciezarowek nie ma jakis znaczacych korzysci z tego manewru.
Podniesiona adrenalina nie pozwolila mi zasnac podczas calej podrozy. Deszcz, noc i swiatla jadacych w przeciwna strone samochodow zmuszaly mnie do zachowania maksymalnej czujnosci. W koncu poddalem sie i w okolicach Magdeburga zjechalem na parking by rozprostowac kosci. Takich postoi mialem jeszcze dwa, w tym jeden na kawe, ktora o 1 w nocy smakowala jak nigdy dotad. Poddalem sie tez psychicznie: zamiast na siłe wyprzedzac kolejne ciezarowki podczepilem sie pod jadacy konwoj i zachowujac bezpieczna odleglosc od czerwonych, tylnych swiatel ostatniego TIR-a spokojnie przemierzalem kolejne kilometry. Nie musialem uwazac na oslepienie kierowcow z przeciwka ani na deszcz. Wystarczylo trzymac sie zderzaka poteznej maszyny jadacej przede mna. Przejechalem 1350 km spalajac 80 litrow benzyny 98. Popelnilem kilka bledow, za ktore zostalem wytrabiony, ale przypominam: cala akcja miala miejsce miesiac od chwili, gdy otrzymalem prawo jazdy do reki. brak doswiadczenia, a jednoczesnie duza pewnosc i wiara w nowozdobyte umiejetnosci sprawily, ze bezpiecznie przejechalem cala trase, za co chcialbym podziekowac wszystkim, ktorych tej nocy spotkalem na drodze i ktorzy nie pozwolili mi popelnic wiekszych bledow niz te, za ktore miga sie dlugimi swiatlami lub trabi.
sobota, 13 sierpnia 2011
Z prawem jazdy w kieszeni...
Z prawem jazdy w kieszeni oczywiscie pozyczylem samochod o niskiej wartosci rynkowej - zdezelowanego fiata z konczacym sie przegladem, ktorego juz nikt nigdy nie zarejestruje. Kilka dni pozniej znalazlem laleczke - Seata Ibiza 1997 rok z silnikiem benzynowym 1,4 L. Udalo mi sie bo ma niewielki udokumentowany przebieg i nie mial nigdy powazniejszej stluczki. Nawet jesli jest inaczej to i tak dla mnie najwspanialszy samochod na swiecie. Znajomy powiedzial: Kupujac samochod 10 - 15-letni ciezko znalezc egzemplarz bezwypadkowy. Czy to umniejsza jego wartosc? Oczywiscie, ze nie. Po 15 latach jezdzenia wiekszosc samochodow musiala miec stluczke, kolizje czy nawet wypadek, ale to przeciez normalna rzecz. A silnik? Czy samochod przejechal 100 czy 200 tys kilometrow i tak ma to byc PIERWSZY samochod - na zarzniecie silnika, skrzyni biegow, samochod do nauki jazdy, a nie do popisow przed znajomymi i jezdzenia na pokaz. Oczywiscie nie namawiam nikogo do kupna samochodu za 500 zl bez hamulca recznego, tylnej szyby i z brakiem chlodzenia silnika, ale nie nastawiajcie sie na nowe lub prawie nowe samochody. Modele, na ktore ja patrzylem to: Audi A3 i A4, Volkswagen Golf III i IV, Alfa Romeo 156. Wszystkie kosztuja do 10 tys zlotych. Seat byl okazja, dlatego poprzednie propozycje odeszly w niepamiec. Koszty to:
- Samochod: 5500 zl
- Diagnoza i ustawienie elektroniki: 110 zl
- Warsztat mechaniczny - wymiana przegubu, lozyska, poduszki i czegos tam jeszcze - 300 zł
- Ubezpieczenie: 260 zl kwartalnie za OC, AC, NW i Assistance.
Poprzedni wlasciciel dopisal mnie do swojego ubezpieczenia stad taka niska skladka.
- Wymiana przedniej lampy: 95 zl za nowa lampe. Zalozylem razem z kolega z czego nie jestem dumny. nastepnym razem zaplace 20 - 30 zl za taka usluge w zakladzie mechanicznym. Nie warto sie samemu grzebac, nawet jesli kolega ma 20 lat prawo jazdy i dziennie robi okolo 100 km samochodami.
Rozrzadu nie wymieniam - byl wymieniony 30 tys km temu, takze jeszcze troche posluzy.Ale sie dzisiaj rozpisalem. Pozdrawiam wszystkich czytajacych.
- Samochod: 5500 zl
- Diagnoza i ustawienie elektroniki: 110 zl
- Warsztat mechaniczny - wymiana przegubu, lozyska, poduszki i czegos tam jeszcze - 300 zł
- Ubezpieczenie: 260 zl kwartalnie za OC, AC, NW i Assistance.
Poprzedni wlasciciel dopisal mnie do swojego ubezpieczenia stad taka niska skladka.
- Wymiana przedniej lampy: 95 zl za nowa lampe. Zalozylem razem z kolega z czego nie jestem dumny. nastepnym razem zaplace 20 - 30 zl za taka usluge w zakladzie mechanicznym. Nie warto sie samemu grzebac, nawet jesli kolega ma 20 lat prawo jazdy i dziennie robi okolo 100 km samochodami.
Rozrzadu nie wymieniam - byl wymieniony 30 tys km temu, takze jeszcze troche posluzy.Ale sie dzisiaj rozpisalem. Pozdrawiam wszystkich czytajacych.
poniedziałek, 25 lipca 2011
Czekajac na wydanie prawa jazdy...
czekając na wydanie prawa jazdy grzebalem troche po sieci zaciekawiony sposobem poruszania sie samochodów chociażby w Anglii. Znalazłem informację o tak zwanym magicznym rondzie, gdzie jedno, głowne rondo otoczone jest kilkoma innymi. Znak informujacy o takim rondzie wyglada tak:
Z góry wygląda to jeszcze gorzej:
Z góry wygląda to jeszcze gorzej:
czwartek, 21 lipca 2011
Strasznie długie dni...
Po zdanym egzaminie codziennie, a raczej kilkanascie razy dziennie loguje sie na stronie https://www.kierowca.pwpw.pl/ gdzie można sprawdzić status wyrabiania prawa jazdy. Najpierw balem się, że zagubiono gdzieś moje papiery, lub co gorsze egzaminator doszedł do wniosku, że jednak powinienem zdawać raz jeszcze. Teraz, gdy już pojawiła się informacja o tym, że papiery są wyrabiane nie chce przeoczyć momentu, gdy bedę mógł je odebrać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)