piątek, 8 lipca 2011

Pierwsze jazdy

Szerszeń, na którym uczę się jeździć
Pierwszy mój kontakt z samochodem wyglądał tak: Instruktor wsiadł, kazał sprawdzić fotel, lusterka, zapiąć pas i wyjechać na jedna z bardziej ruchliwych ulic miasta. Na szczęście była to chwilowa przejażdżka. Wkrótce skręciliśmy na osiedlowe uliczki, gdzie stres wcale nie był mniejszy. Bałem się, że allbo stuknie mnie samochód jadący z przeciwka, albo zarysuję samochody stojące jedną częścią na chodniku, drugą znacznie zmniejszając szerokość uliczek wykorzystywaną do jazdy. Do dzisiaj obawiam się, że nie zmieszczę się między samochodami i mimo ostrożnej jazdy dojdzie do kolizji między mną, a innymi. Za 1,5 godziny mam jazdę. Nie radzę sobie za bardzo z kierunkowskazami jeszcze i sądzę, że dzisiaj też parę razy o nich zapomnę, ale to już temat na zupełnie inną notatkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz